Pomimo tego że w poprzedniej recenzji pisałam, iż drinki wychodzące spod ramienia Bartex Wine&Spirits nie są za mocne i praktycznie na nic nam się nie przydadzą, dobrze się je pije w niedzielne popołudnie. Wiedząc zwłaszcza, że następny w kolejce jest poniedziałek i trzeba od niego jak najszybciej uciekać w krainę marzeń z nadzieją, że jednak nie nadejdzie.
Udało mi się zakupić Bitter Lemon Gate, drink o smaku limonki, który, o dziwo, chyba pozostanie moim ulubionym. Napój z bąbelkami, bo do poważnego alkoholu wiele mu brakuje, smakuje bardzo dobrze. Najpierw zaciąga cytryną, ale kończymy na nieco gorzkiej limecie, która podnosi odrobinę walory smakowe. Po wypiciu dwóch takich buteleczek może trochę zakręcić się w głowie, zwłaszcza jeżeli człowiek pada na twarz po całym tygodniu, ale nie wpadniemy z nim w koło pijanej fortuny, które poprawi nam humor.
To preludium właściwego preludium – idealny na wolny dzień, w którym chcemy bardziej pooglądać dobrą komedię z przyjaciółmi, a nie nastawić się z jego pomoc na weekend pełen szaleństw. Jest jednak wyjątkowy właśnie przez wyraźny, pomimo bąbelek, smak.