Na zdjęciu widać, że Cranberry Impress zasmakowało mi wyjątkowo. Chociaż mamy grudzień i pogoda mogłaby być sto razy lepsza, to jednak warto stworzyć sobie chociażby iluzję wiosny, lata i wczesnej jesieni. Warto sięgnąć po cokolwiek, co nie jest tak zimne jak dobrze zmrożony Sobieski Cranberry Impress, który jednak w tej postaci sprawdzi się najlepiej.
To kolejny drink od Sobieskiego, który będzie dobrą oprawą rodzinnej imprezy lub przyjęcia. Rozweseli, rozochoci, a niewielki procent alkoholu zakręci delikatnie w głowie. Pijąc Cranberry, rzeczywiście chciało mi się odpocząć od świątecznego biegu, wyluzować i bawić, co jest bardzo fajnym uczuciem.
Kolor drinka jest czerwoniutki, przejrzysty drink przypomina rozwodniony sok z malin, ale to jego plus. Napój nie jest mocno gazowany, co może być dobrym znakiem dla osób, które niezbyt kochają bąbelki.
Jest dobry na okres świąteczny, bo przypomina nam również o ciepłych miesiącach i trochę potraktowałam go jako odskocznia od wszelkiego rodzaju drinków czy grzańców, jednak mogę go wypić raz w tym miesiącu – wolę i tak bardziej świąteczne smaki. Ale, ale – zaraz sylwester. Nada się idealnie na tę okoliczność!