Bronx, krowa, jabol… czyli co nieco o alkoholowym slangu

Bronx, krowa, jabol... czyli co nieco o alkoholowym slangu
Oceń post
Idziemy na bronxa! Jednego? Dwa? Ewentualnie siedem? Tak się zwykle zaczyna. Nastepnie kierunek: monopolowy i połóweczka tudzież nieco więcej czystej. Teraz można rozkręcać vixę wszechczasów. Chlanie, tankowanie, ogółem melanżowanie. Wszyscy na fazie. Potem zostaną tylko dreptające zwłoki. W tragiczniejszych przypadkach już nawet nie te dreptające. Drugiego dnia – kac morderca.

imprezka z toastem

Chyba nikt nie napotkał trudności związanych z powyższą alkoholową nowomowową. Alkohol to, nie ukrywajmy, dość istotna część życia towarzyskiego. Bez jakiegokolwiek umniejszania abstynentom, rzecz jasna. Jest to jednak coś, co posiada pewnego rodzaju wpływ na społeczeństwo. Czasami czujemy po nim przypływ odwagi i decydujemy się na nawiązanie nowych relacji, których wcześniej być może nigdy byśmy nie rozpoczęli.

Większość spotkań czy wieczornych wyjść odbywa się przy jakimś trunku. Dzięki temu utarł się slang alkoholowy. Każdy go zrozumie, chociaż ilu uczestników imprezy, tyle jest zwykle różnych określeń. Na wszystko. Od piw poprzez wina, wódkę oraz stany, w jakich aktualnie znajdują się imprezowicze. Na pewno wiele nazw nie posiada jakiejś skomplikowanej genezy, ale tak czy inaczej, niektóre wymagają chwili zastanowienia, skąd w ogóle się wzięły.

Jakiś czas temu przygotowaliśmy ankietę on-line, by zbadać, jak mówi się na poszczególne alkohole i stany upojenia alkoholowego. Nasi ankietowani wykazali się inwencją twórczą przewyższającą tą z popularnego niedzielnego teleturnieju. Przyjrzyjmy się najpopularniejszym zwrotom alkoholowego slangu.

Piwo

okreslenia na wodke i piwo„Ej, chodźcie na browarka!” i nagle kilka osób ma plany na wieczór, który w ich wcześniejszych myślach kończył się na kanapie z tostem w ręku i skakaniu po kanałach telewizyjnych w poszukiwaniu programu, który będzie się dało obejrzeć bez ziewania z nudów.

Od browarka powstało jeszcze kilka modyfikacji – bronx, bro, bronek, bronson. Heniek (Heineken) i Leszek (Lech) to już bardziej skonkretyzowane nazwy. Piwka, piwska, piwerka, piweczka, piwczany i inne piwsony to już bardzo poszerzony, o zdrobnienia i nie tylko, slang. Czasami natrafia się na bardziej rozbudowane nazwy, jak zupa chmielowa czy złota ambrozja.

Wino

Tutaj zajmiemy się tanią wersją tego szlachetnego trunku. Tą, którą znajdziemy na sklepowym regale za około dziesięć złotych. Typowe chateau de JABOL. Czasem także szato de żabol czy szato de la patik. Ah, te francuskie inspiracje. Bardziej polskie określenia to z pewnością paciana, czachodym, czachojeb, mózgotrzep, jabcok. Tanie winiacze określa się często też siarą czy sponiewieraczem.

Wódka

Czysta. Każdy, kto przyjdzie na imprezę z flaszką, zyskuje w oczach gospodarza. Wiadomo – piwo przynosi się zwykle dla samego siebie, natomiast wódka jest dla wszystkich. Ćwiarteczka, połóweczka czy inna ilość czyścioszki jest mile widziana. Miotacz, wódżitsu, gouda, seta, lufa. Te określenia też zapewne słyszeliśmy. Gorzałka ma, jak widać, wiele synonimów.

Określenia krowa i małpka odnoszą się do rozmiaru wódek. Krową nazywana jest butelka wódki o pojemności 0,7 l, a małpka to potocznie ćwiartka wódki, ewentualnie 200 ml, bo od czasu naszego przystąpienia do Unii Europejskiej butelki o pojemności 250 ml zostały wycofane, a w ich miejsce pojawiły się właśnie 200-mililitrówki.

Inne

Jeżeli coś wybitnie nam nie smakuje, zaznaczamy to w różny sposób. Siki, ścierwa, sikacze, skarpety i inne przepychacze do rur. Ogółem – SYF. Natomiast określenia pozytywne to najczęsciej: ambrozja, delicja czy „cud miód”.

Czas na imprezę!

super imprzkaJeśli jest alkohol, to zwykle jest też jakaś okazja. Nawet rocznica odzyskania niepodległości przez Kuwejt. To także należy przecież uczcić! Dzięki temu rozkręcamy lutę stulecia. Biba, melo, libacja, a nawet mordor. Takich zwrotów określających dobry melanż używają nasi ankietowani. A dobry melanż jest wtedy, gdy wszyscy doskonale się bawią.

Stany upojenia

Patrząc na imprezowiczów, można ułożyć sobie pewnego rodzaju podział. Na początku ci lekko podchmieleni. Potem ludzie z efektem sfazowania, fali, bomby, istnego odlotu. Dalej już ci nabombieni jak Messerschmitty. Wymyślono jeszcze wiele innych określeń na stan dość mocnego upojenia napojami alkoholowymi: napruty, zniszczony, ożarty, zezgonowany, ściorany, zalany itp. Pominę przekleństwa, które wszyscy doskonale znają, a jest ich dość sporo. Czasem pod koniec melanżu jest smutny efekt zwłok, zgonu czy trupa. To już ta mniej przyjemna strona imprezowania.

Jeszcze krótka wzmianka o tym, jak najczęściej określamy osoby, które zdecydowanie przesadzają z alkoholem. To taki typowy pan Żulian przesiadujący pod osiedlowym sklepem o każdej porze dnia, a nawet i nocy. Trampol, żul, ochlejmorda, menel – to bardzo niesmaczne nazwy, które niestety dosyć często można usłyszeć. Wypada tylko dodać, byśmy używali ich w bardzo ograniczonym stopniu, a najlepiej w ogóle.

Przychodzą Ci jeszcze inne określenia do głowy? Podziel się nimi w komentarzu!

Autorka: Katarzyna Chudzik

Chcesz opublikować swój artykuł? Dołącz do nas!


Polecane artykuły:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *