Książęce Pierwsze Zbiory to piwo sezonowe, warzone tylko raz w roku i lane z kija. W polskich lokalach pojawiło się pod koniec października 2015. Reklamowane jest jako piwo o niesamowitym aromacie szyszek chmielowych. Zawiera słody karmelowy i pilzneński. Bez ceregieli w sieci co rusz wyskakują zachwyty nad tym piwem oraz sami barmani bez mrugnięcia okiem rekomendują „pierwszaka”. Czy jest rzeczywiście takie niesamowite?
Ze strony producenta:
Wyjątkowe piwo warzone z całych, świeżych szyszek chmielowych z tegorocznych zbiorów. Dzięki specjalnemu procesowi warzenia powstaje lager o unikalnym smaku. Pełnię smaku zapewnia równowaga pomiędzy wyczuwalną chmielową goryczką, a wyraźną słodyczą.
Patrząc na ulotki, od razu można wyobrazić sobie intensywny smak chmielu, który mile popełznie po języku i zostawi charakterystyczny lekko żywiczny posmak. A jak jest w rzeczywistości? Dla mnie piwo było słodkawe i właściwie zaskoczeniem była… płaska goryczka, wręcz nijaka. Nie odczułam więc balansu między słodyczą a goryczką – dla mnie wyraźnie dominowało to pierwsze.
Ciekawa jest barwa piwa, ponieważ jest miodowe czy tam ciemnozłote z miedzianymi przebłyskami, nie typowo złota jak w przypadku lagerów. Ale niestety – mimo usilnych starań co do promocji tego piwa, moim pierwszym i ostatnim skojarzeniem było, że jest to pospolity lager. Fakt, jest ciekawa otoczka i historia wokół tego, ale dla mnie nie przełożyło się to w ogóle ani na aromat, ani na smak. Ciekawe piwo do spróbowania, ale do zachwytów raczej nie.
Porównując np. z Tyskie, na pewno lepiej wybrać Książęce Pierwsze Zbiory, bo i w smaku lepsze (chociaż karmelowe), a poza tym wszystko jest lepsze od Tyskiego…
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.