Cześć Bali!
Wśród wielu trunków, którymi można uraczyć się na wyspie Bali, to piwo akurat smakuje mi najmniej. Kupuję je bardzo rzadko, dopiero wtedy, kiedy nie ma innej alternatywy w menu restauracji lub w sklepie. Bali Hai (czyli „cześć Bali”) ze względu na nazwę powinno być wizytówką wyspy, ale mnie niestety nie zachwyca smakiem. To tanie lokalne piwo, które wcześniej było sprzedawane tylko na Bali, jest już dostępne w całej Indonezji i 20 innych krajach na całym świecie.
Aromat i smak
Sprzedawany jest w standardowej zielonej butelce o pojemności 330 ml, 620 ml i w puszce. Etykieta biało czerwono złota, bardzo przypomina etykietę Bintanga (piwa numer jeden w kraju). Podobnie jak on pochodzi ze sławnego, dużego indonezyjskiego browaru Bali Hai Brewery. Jednak jest bez porównania gorsze. A właściwie takie nijakie. Z etykiety dowiadujemy się, że jest wytwarzane z dwóch rodzajów chmielu niemieckiego Herkulesa.
Jako typowy lager kolor po nalaniu do szklanki jest bladożółty, złocisty. Aromat nijaki, trochę pachnie zepsutym zbożem. Już na samym wstępie mnie odstrasza. W smaku czuję kwaśne ziarno, które później zostawia mdły, słodkawy posmak. Dosyć mocno nagazowane, może gasić pragnienie i orzeźwiać w upalny dzień na plaży. Czuć minimalną ilość chmielu.
Osobiste doznania
Bali Hai ogólnie jest łatwy do picia, bez prawie żadnej goryczki. Dosłownie jak woda z odrobiną alkoholu 4,9%. W porównaniu do Bintanga i Ankera smak jest dosyć słaby, ale jest tani i łatwo dostępny. Z innych wariantów, które oferuje browar Bali Hai mamy jeszcze piwo El Diablo, Panther Black, Panther Ginseng Stout i Folsom.
Jeśli miałabym określić ten monachijski lager, to jest to brzydszy brat bliźniak Heinekena. Można je kupić, wypić i zapomnieć.
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.