Pierwsza uwaga to taka, że należy wziąć poprawkę na to, że piwo miałam przyjemność spróbować po ponad 2-tygodniowej totalnej abstynencji, gdzie to nawet po czekoladki z alkoholem nie sięgałam. Przez to moje kubki smakowe były mega wyostrzone i spragnione „zupy chmielowej”.
Störtebeker Stark-Bier ma ciemną i nieprzejrzystą barwę kojarzącą się ze smołą. Do tego brązowa i piętrząca się piana, która szybko się redukuje i właściwie zanika. Tyle z efektów wizualnych, czas przejść do konsumpcji.
Zapach palonej gorzkiej kawy, lekka słodowość czuć alkoholowe podbicie. W smaku podobnie: kawa, gorzka czekolada, mocna paloność i przede wszystkim alkohol. Na języku zalega goryczka (ona była przyjemna) i taki trochę posmak karmelowo-orzechowy. Procenty były tak mocno wyczuwalne, że szybko piwo stało się męczące. Piłam coraz wolniej, a ono przez to się ogrzewało i bardziej uwalniało swoje aromaty i ten drażniący alkohol.
Piwo jak dla mnie było za mocne, za ciężkie, za oleiste. Nie była to degustacja miła, ledwo dobrnęłam do końca butelki. Tak, to piwo zbombardowało mnie, a ja mam nauczkę, żeby po okresie abstynencji jednak sięgać po słabszych piwnych reprezentantów.
Störtebeker Stark-Bier warzone jest przez Störtebekera BrauManufaktur z Niemiec i przez samego producenta klasyfikowane jest jako bałtycki porter, ale piwosze widzą w nim głównie koźlaka ciemnego.
Poczytaj również o Störtebeker Whisky-Bier
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.