Stock Sparkling to wódka gazowana, właściwie jedna z pierwszych wódek gazowanych na rynku polskim. Co w niej jest takiego, że każdy z dreszczykiem po nią sięga? Wiadomo – bąbelki. To one sprawiają, że zamieniamy się Żółtka z „Gdzie jest Nemo?” i rzucamy się, chcąc zachować dla siebie jak najwięcej. Nie ma w końcu nic bardziej fascynującego niż czysta z bąbelkami.
Ja swoją kupiłam przez internet. Wiem, że w niektórych monopolowych jest do dostania (np. przy Miasteczku AGH w Krakowie), ale mi nie za bardzo chciało się szukać. Po odwiedzeniu 4 przybytków poszłam po najmniejszej linii oporu i wódka za 32 zł została zakupiona on-line (w stacjonarnych sklepach ponoć można dostać nawet za 24 zł…). Dodam, że po wypiciu pierwszej, od razu zamówiłam drugą. Dlaczego? Dowiecie się poniżej.
Wódkę otworzyłam w większym gronie, aby zderzyć swoje wrażenia z innymi i mieć też ogólny pogląd na kwestię smaku, aromatu i wykwintności trunku. W sumie była też do tego okazja, ponieważ to właśnie Stockiem Musującym uczciliśmy drugie urodziny Alkowiki (pamiętna data: 31 październik 2013 – wtedy to powstaliśmy). Niestety skład redakcji był niepełny, ale fani dopisali, a ja chyba godnie reprezentowałam nasz serwis. Nagraliśmy też krótkie wideo – bez twarzy, ale za to z głosem i z rękami (twarze to najmniej atrakcyjna część naszego ciała…).
Zatem przechodzimy do recenzji!
Pierwsza uwaga. Wódka Stock Prestige Sparkling, jak sama nazwa wskazuje, to wódka musująca. Błędne jest więc myślenie, że po kieliszku zaraz odbekniecie sobie wódką. Musowanie jest widoczne przy nalewaniu (delikatne, ulotne i słabo nagromadzone bąbelki), czuć je również na podniebieniu. Jest to bardzo subtelne muśnięcie, nie jakieś potężne rąbnięcie – twardoskóre ogry mogą mieć problem z ich wyczuciem.
Po drugie. Nie trzeba zapijać. Naprawdę. Wódka jest lekko słodkawa, nie ma dużego uderzenia alkoholem, do tego bąbelki… Naprawdę mało kto sięgnął po przepitkę.
Po trzecie. W smaku różni się od tradycyjnego Stock. Jest bardziej delikatna, nie zapowiada szybkiego sponiewierania. Nuta alkoholu nie uderza w nos, gardło nie zwęża się w buncie przed napitkiem. Wchodzi bardzo gładko i przyjemnie. Ma też kapkę mniej alkoholu, bo 37,5%.
Po czwarte. Sięgnięcie po inną wódkę jest błędem. My wzięliśmy Soplicę zaraz po wódce gazowanej i była to wtedy najokropniejsza wódka, jaką piłam. Możliwe, że mój smak już był skrzywiony, ale bez ceregieli przerzuciłam się na piwo, bo naprawdę inna wódka jest potem niezwykle wstrętna (informacja potwierdzona przez innych biesiadników).
Po piąte. Oto wideorelacja z picia wódki. Spożywaliśmy ją na trzeźwo, zatem Wszywkami nie jesteśmy, ale nasze reakcje są szczere, chociaż nieelokwentne. Sama myśl o nakręceniu spożywania wódki pojawiła się spontanicznie, więc scenariusza nie ustaliśmy i swoich twarzy też nie pokazaliśmy.
Zobacz wideo:
Dlaczego zamówiłam drugą flaszkę? Bo mimo tego, że wódkę już zdobyłam i zaliczyłam, miałam ochotę na jeszcze. Zatem nie jest to wódka z rodzaju „w sam raz na jeden raz”, tylko taka, do której chce się wrócić i chociaż jeszcze raz obrócić. 🙂
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.